Zawsze uważałam, że lubię raczej umiar niż przepych, bo "mniej znaczy więcej". Zarzekałam się, że do moich prac pasuje raczej mniej ozdobny styl. Ale to było kiedyś, zanim pojawił się on - śnieg :) A właściwie pasta śniegowa (chociaż nie mam pewności, czy tak się to nazywa). Na sama myśl o niej oczy mi się świecą. Mój mąż kontrolnie, co jakiś czas pyta czy wystarczy mi śniegu do wszystkich ozdób. Jak nie starczy to kupie wielkie wiadro w markecie budowlanym i będę śnieżyć wszystko co spotkam na swojej drodze.
Śnieg zawładnął mną i już nie wyobrażam sobie świątecznych prac bez niego. Jak zobaczycie poniżej pojawił się również brokat, całkiem sporo brokatu, powiedziałabym, że całe morze brokatu :) Ale Święta muszą być na bogato!
Wesołych Świąt!